Forum www.domnocy.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<   FanFiction / Twórczość ogólna   ~   'Lena'
Zoey
PostWysłany: Czw 17:41, 20 Maj 2010 
Wybranie

Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


Jest fajne Wesoly Pisz dalej Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruda.
PostWysłany: Pią 20:18, 21 Maj 2010 
Wybranie

Dołączył: 06 Lut 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice


Rozdział 12.

-Lena, Lena, Lena... Nie krzycz tak bo wszystkich wystraszysz... - usłyszałam w głowie cichy, drwiący głos. Zamarłam gdy rozejrzałam się wokół i ujrzałam skupione na sobie oczy przechodniów...
Podparta nadal o ścianę budynku, patrzyłam na nich, tak samo zdziwionym wzrokiem, którym oni przyglądali się mnie... Zaczęłam mrugać oczami nerwowo, próbując przypomnieć sobie moment, kiedy nagle pojawili się wokół mnie, a który ja najwyraźniej przegapiłam. Co tu się działo ?
Niczym oparzona odepchnęłam się od ściany i stanęłam na własnych, silnych nogach, starając się przynajmniej udawać, że wszystko jest w porządku. Ludzie otaczając mnie nadal wpatrywali się we mnie niczym zaczarowani. Czyżbym przez krótki moment, na prawdę miała halucynacje...?
Ale jak to możliwe ?
Jedna z osób należących do tłumu, wyszła spomiędzy ludzi i powolnym krokiem garbiąc się lekko, jak gdyby się mnie bała, podeszła bliżej. Dziewczyna, niewiele młodsza ode mnie, a raczej od mojego ludzkiego "ja", wyciągnęła swoją kruchą, delikatną dłoń w moją stronę. Odruchowo cofnęłam ramię, którego chciała dotknąć, patrząc na nią niewidzącym wzrokiem. W jej źrenicach widziałam swoje odbicie. Mój przerażony wzrok wpatrujący się w jej oblicze, poraził mnie i zmroził mi żyły. Co takiego działo się ze mną, że się bałam ?
Niewiele później poczułam wreszcie jej dłoń spoczywającą na moim ramieniu. Była taka ciepła, dawała poczucie bezpieczeństwa... i człowieczeństwa. W porównaniu z zimnem które było nieodłączną częścią mojego ciała, jej skóra była wręcz gorąca niczym żarzący się wulkan, gotowy by wybuchnąć.
Podniosłam swój wzrok, tym razem już bardziej pewny i spojrzałam w jej niebieskie oczy. Co ona miała w sobie, że czułam się tak dziwnie...? Jeszcze przed chwilą się bałam, ewidentnie czułam strach, tylko nie mam pojęcia z jakiego powodu. Teraz, patrząc w jej kryształowo - błękitne oczy, czuje się tak jakby wszystko co działo się przed chwilą było tylko złudnym snem.
I miałam ogromną nadzieję, że tak było...
- Lena ! - usłyszałam znowu zachrypnięty kobiecy głos. Niczym palona żywym ogniem odepchnęłam od siebie dłoń nieznanej dziewczyny i rozejrzałam się wokół próbując dostrzec osobę, znającą moje imię. Nikt jednak nie wydał mi się podejrzany.
Każdy obecny na ulicy człowiek był teraz skupiony na mojej twarzy i specyficznym zachowaniu. Nawet nie próbowałam dociekać jak musiała wyglądać miotająca się po ulicy, mówiąca do siebie, a czasem krzycząca dziewczyna. Niespecjalnie normalnie.
Nie wiele myśląc przedarłam się przez tłumy ludzi. Nie musiałam się nawet wysilać, bo widząc mnie odruchowo się odsuwali robiąc mi tyle miejsca ile byli w stanie.
Mogąc już odetchnąć świeżym powietrzem, ruszyłam przed siebie nawet nie odwracając się za siebie. W głowie doskonale widziałam ich zdziwione spojrzenia, jedne żądające wyjaśnień, inne współczujące, każda z tych osób była teraz w swoim własnym świecie i tak jak ja, zastanawiała się co ja tu, do cholery, robię. Moje nogi natomiast same ciągnęły się wzdłuż ulicy nie pozwalając zatrzymać się choćby na chwilę. Musiałam się stąd wyrwać, odejść i to jak najdalej.
Nawet nie zauważyłam kiedy minęłam kolejny ciemny zaułek i zbliżyłam się do głównej ulicy. Teraz byłam już daleko od tych ludzi, a jeszcze dalej od szpitala, w którym poznałam Sarę i jej córkę. Wiedziałam jedno, jeszcze tam wrócę. Nie dzisiaj, może nawet nie jutro, ale niedługo...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avis
PostWysłany: Nie 15:19, 23 Maj 2010 
Wybranie

Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa


Na razie nie przeczytałam jeszcze całego (za co cię przepraszam), uważam, że jest bardzo dobre, ale strasznie gryzie mnie to, że znaki zapytania i wykrzykniki stawiasz po spacji, a nie zaraz po wyrazie. Wesoly Jakoś to śmiesznie wygląda i jest błędem.
W pierwszym rozdziale napisałaś, że bohaterka ukrywa sekret paręset lat, a później, że ławka ma parędziesiąt lat, dokładnie tyle samo co ona. Chyba ci to umknęło albo ja coś źle zrozumiałam (jeśli tak to przepraszam).
Te błędy jakoś najbardziej rzuciły mi się w oczy, ale wiele ich nie ma, także jest super.
Pisz dalej, bo nieźle ci to idzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruda.
PostWysłany: Nie 15:41, 23 Maj 2010 
Wybranie

Dołączył: 06 Lut 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice


Avis...
co do Twojego spostrzeżenia na temat wieku.
Pisząc o ławce, nie chodziło mi, że Lena ma parędziesiąt lat, a... że jest tak stara jak ta ławka... Nie chodzi tyle o wiek, co o porównanie.
Wiem, wiem, wykrzykniki i znaki zapytania. Raz piszę po spacji, raz bez... Nie umiem przestawić się na jeden szyk xd Postaram się to poprawić.

Opowiadanie jest na tym blogu: [link widoczny dla zalogowanych]
Byłoby mi bardzo miło, gdybyś zechciała je przeczytać i powiedzieć, co myślisz. Przetrwam każdą krytykę, obiecuję Mruga)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avis
PostWysłany: Nie 16:31, 23 Maj 2010 
Wybranie

Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa


W takim razie jednak źle zrozumiałam Jest jeszcze trochę literówek, ale nie są jakoś bardzo rażące i nie chce mi się ich teraz szukać (lenistwo się kłania ). Jak będę miała więcej czasu to z chęcią przeczytam wszystko do końca.
Powodzenia w dalszym pisaniu :lol:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yennefer
PostWysłany: Nie 18:34, 23 Maj 2010 
Trzecie formatowanie
Trzecie formatowanie

Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "...To właśnie są, to właśnie Moje Bieszczady!"


Ciekawe, ciekawe, choć mnie troszkę irytują te wszystkie wyszukane zwroty i porównania rodem ze "Zmierzchu", ale to już moja ułomność =) No i czekam na ciąg dalszy.

Ostatnio zmieniony przez Yennefer dnia Nie 18:35, 23 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruda.
PostWysłany: Wto 15:59, 25 Maj 2010 
Wybranie

Dołączył: 06 Lut 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice


Avis napisał:
W takim razie jednak źle zrozumiałam Jest jeszcze trochę literówek, ale nie są jakoś bardzo rażące i nie chce mi się ich teraz szukać (lenistwo się kłania ). Jak będę miała więcej czasu to z chęcią przeczytam wszystko do końca.
Powodzenia w dalszym pisaniu :lol:


Wiesz... literówki to kwestia szybkiego pisania, więc się nimi nie przejmuj Mruga)


----

Yennefer.
Zależy, co masz na myśli, pisząc "TE wyszukane zwroty i porównania rodem ze Zmierzchu". To, że TAKICH używam nie znaczy, że "wychowałam się" na Zmierzchu. Czytałam i czytam wiele książek, więc mój charakter i styl pisania właśnie na nich się ukształtował. To jakich porównań i zwrotów stosuje nie jest uzależnione jedynie od Zmierzchu, ale chociażby od Goethego, poza tym wyszukane zwroty - nawet irytujące dla Ciebie - dodają każdej powieści własnego stylu. Być może to nie ta epoka, ale dla Leny jakby zatrzymał się czas, i będe używać zwrotów, które będą mnie pasować.
Tak przy okazji, nie musisz tego czytać i się irytować - moja duma na tym nie ucierpi Mruga)


Ostatnio zmieniony przez Ruda. dnia Wto 16:11, 25 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yennefer
PostWysłany: Śro 14:08, 26 Maj 2010 
Trzecie formatowanie
Trzecie formatowanie

Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "...To właśnie są, to właśnie Moje Bieszczady!"


Ruda napisał:
Zależy, co masz na myśli, pisząc "TE wyszukane zwroty i porównania rodem ze Zmierzchu". To, że TAKICH używam nie znaczy, że "wychowałam się" na Zmierzchu. Czytałam i czytam wiele książek, więc mój charakter i styl pisania właśnie na nich się ukształtował. To jakich porównań i zwrotów stosuje nie jest uzależnione jedynie od Zmierzchu, ale chociażby od Goethego, poza tym wyszukane zwroty - nawet irytujące dla Ciebie - dodają każdej powieści własnego stylu. Być może to nie ta epoka, ale dla Leny jakby zatrzymał się czas, i będe używać zwrotów, które będą mnie pasować.
Tak przy okazji, nie musisz tego czytać i się irytować - moja duma na tym nie ucierpi


No i wzięłaś wszystko do siebie, a wcale nie o to mi chodziło. Wcale nie twierdzę, że to ten sam styl pisanie co S. Meyer w "Zmierzchu" po prostu zauważyłam wspólne elementy, a że od pewnego czasu mam drobny uraz do sagi więc bardziej rzuciło mi się to w oczy, ale to takie luźne spostrzeżenie o którym równie dobrze nie musiałabym wspominać, a którym ty absolutnie nie powinnaś się przejmować, ot i cała sprawa.
A czytać mam zamiar nadal, bo historia sama w sobie mi się spodobała Wesoly


Ostatnio zmieniony przez Yennefer dnia Śro 14:09, 26 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruda.
PostWysłany: Pią 15:58, 28 Maj 2010 
Wybranie

Dołączył: 06 Lut 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice


Cytat:

No i wzięłaś wszystko do siebie, a wcale nie o to mi chodziło. Wcale nie twierdzę, że to ten sam styl pisanie co S. Meyer w "Zmierzchu" po prostu zauważyłam wspólne elementy, a że od pewnego czasu mam drobny uraz do sagi więc bardziej rzuciło mi się to w oczy, ale to takie luźne spostrzeżenie o którym równie dobrze nie musiałabym wspominać, a którym ty absolutnie nie powinnaś się przejmować, ot i cała sprawa.
A czytać mam zamiar nadal, bo historia sama w sobie mi się spodobała Wesoly


Już ty mi się tu nie podlizuj xDD
Głowę dam sobie uciąć, że jak to pisałam i potem czytałam (odpowiedź do ciebie) to brzmiało mniej ostro Nie chciałam by tak zabrzmiało... bo naprawdę nie biorę sobie do siebie Twoich słów. Poczułam po prostu potrzebę wyjaśnienia jak ja to widzę Mruga)
Bes stresu Mruga)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yennefer
PostWysłany: Sob 19:32, 29 Maj 2010 
Trzecie formatowanie
Trzecie formatowanie

Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "...To właśnie są, to właśnie Moje Bieszczady!"


No i w tym momencie to ja się powinnam obrazić gdyż nie mam w zwyczaju się komukolwiek i z jakichkolwiek powodów podlizywać! A tak w ogóle to wrzucaj kolejne rozdziały bo chwilowo nie mam co czytać więc jesteś jedną z ostatnich desek ratunku Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruda.
PostWysłany: Wto 16:20, 01 Cze 2010 
Wybranie

Dołączył: 06 Lut 2010
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice


Yennefer napisał:
No i w tym momencie to ja się powinnam obrazić gdyż nie mam w zwyczaju się komukolwiek i z jakichkolwiek powodów podlizywać! A tak w ogóle to wrzucaj kolejne rozdziały bo chwilowo nie mam co czytać więc jesteś jedną z ostatnich desek ratunku Wesoly



To był żart


Rozdział 13.

Och ! Czy Ci ludzie nie mogliby stanąć gdzie indziej ? Powoli zaczynałam się denerwować.
- Stop rzezi fok ! Stop rzezi fok ! - powtarzało się monotonnie jedno i to samo hasło. Ludzie chodzili dookoła i chórem ogłaszali wszystkim obecnym wokół swoje poglądy.
- A co mnie teraz obchodzą foki ? - rzucił jakiś typ stojący tuż obok mnie. Oghh. Wiedziałam, żeby wybrać inną drogę. Po prostu to czułam. A teraz muszę tu bezczynnie tkwić i patrzeć jak jacyś idioci, myśląc, że to coś zmieni, robią rumor na ulicy.
Burmistrz nigdy nie zgodzi się na pertraktacje z kimś takim jak oni. Był zbyt ważny - według jego mniemania.
Przykro było patrzeć jak męczą się na darmo, ale do przewidzenia było, że zaraz zjawi się tu policja.
Z westchnieniem przecisnęłam się obok obleśnego faceta z zaślinioną brodą i stanęłam bliżej.
Paręnaście osób właśnie zataczało niewielki krąg, wymachując ogromnymi transparentami, wymalowanymi czerwoną farbą. Wołali jednogłośnie swoje łapiące za serce hasełko i ani im w głowie było cokolwiek kończyć.
Mogłam powoli zacząć liczyć sekundy do przyjazdu glin.
Ciekawe ile teraz zajęło im zebranie się z komisariatu? Pewnie znowu obżerali się pączkami, pili sobie kawkę i olewali ludzi, którzy przyszli zgłosić jakieś drobne przestępstwa. Ci naciągacze zawsze liczyli na pomoc wyższej rangi, organizacji takiej jak CSI czy FBI. Nie mieli za grosz honoru.
Otrząsnęłam się z tych myśli i rozejrzałam wokół.
- O nie ! Znowu to ! - warknęłam głośno nie mogąc uwierzyć w to co widzę. A raczej w to, czego nie widzę.
Gdzie znowu podziali się wszyscy ludzie ? Co tu się do cholery dzieje. Rozglądałam się wokół nie mogąc pojąć, wydawać by się mogło, tak prostej sytuacji. Zniknęli...
A ja głupia stałam i odwracałam się we wszystkie strony przeklinając w duchu.
Spokojnie ! Zbeształam samą siebie. Tylko spokojnie. Nie mogę znowu wyjść na idiotkę...
Jeśli ludzie nadal tu są...
Przesunęłam się parę kroków w lewo, ale na nic nie natrafiłam. Trochę w tył. Nadal nic...Hm...
Westchnęłam głęboko, zamykając przy tym oczy i skupiłam się na zapachu ludzkiej krwi.
- Coś jest nie tak... - szepnęłam do siebie, nie zwracając uwagi na to, czy ludzie są wokół mnie, czy ich nie ma.
- Bingo ! - usłyszałam echo czyjegoś głosu. Tego samego głosu co wcześniej. Tym razem był cichy i przytłumiony...
Otworzyłam oczy, zdając sobie sprawę, że już gdzieś, kiedyś słyszałam ten skrzeczący głosik.
- Stop rzezi fok ! Stop rzezi fok ! - znowu ten tekst i ludzie wokół mnie...


Niech to szlag ! Zmarszczyłam brwi i zacisnęłam drobne dłonie w pięści. Miałam już tego serdecznie dosyć. Czy ja wyglądam na królika doświadczalnego ??
Z miną rozwścieczonego psa odwróciłam się na pięcie i przecisnęłam się z powrotem między ludźmi.
- Uważaj jak chodzisz, wariatko ! - rzucił jakiś smarkacz niewiele młodszy od mojej ludzkiej postaci. Jednak gdy tylko zobaczył moją minę od razu przymknął się i odwrócił twarz, jakby wcale się nie odzywał. Prychnęłam tylko cicho i ruszyłam dalej. Moje dłonie błądziły jak gdyby na oślep próbując przemknąć szybko między innymi. Wyglądało to tak jakby próbowała ratować się ich kosztem. Ale przed czym ratować ?
Gdy wreszcie wydostałam się spomiędzy tłumu, odetchnęłam z ulgą i oparłam się o ścianę jednego z budynku.
- Chce być już w domu ! - jęknęłam cicho i osunęłam się na ziemię, chowając od razu twarz w dłoniach. Dlaczego tak trudno było mi się wydostać z tego miejsca ? Co złego dzisiaj zrobiłam, żeby tak się na mnie odgrywać.
Już dawno, a właściwie jeszcze nigdy nie czułam czegoś podobnego. Byłam totalnie zdesperowana... jedynym moim pragnieniem był powrót do tych czterech ścian, na zapleczu baru mlecznego. To był mój tymczasowy dom, lecz szczerze mówiąc rzadko tam wracałam. Wolałam przeleżeć noc w parku lub w lesie, tam gdzie mogłabym być po prostu sobą i nie udawać nikogo innego. Nie potrzebne były mi wygody, przetrwałabym wszystko, byle z dala od ludzi. Czasem jednak, gdy trzeba było się umyć, odświeżyć i przespać chociaż jedną noc, wracałam na zaplecze i spędzałam tam niedługi czas... Dzięki temu mogłam jeszcze funkcjonować jako połowa człowieka. Mojej drugiej połowie wystarczyła by ławka w parku i zwierzyna w lesie.
Podniosłam swój zmarnowany wzrok i spojrzałam na tłumy ludzi, tłoczących się na środku ulicy. Nie chciałam się jeszcze podnosić, chciałam choć chwilkę się im poprzyglądać. Byli tacy.. inni. Inni ode mnie, inni od siebie nawzajem.
Każdy z nich miał własne życie, własną przeszłość i przyszłość, żaden nie myślał teraz o śmierci. A jednak śmierć była między nimi, choć nawet nie zdawali sobie z tego sprawy. Czasem ciężko było mi na to patrzeć. Przypatrywać się im, być blisko nich, wiedząc, że jednym ruchem mogłabym ich skrzywdzić. Nie jest łatwo się powstrzymywać, ale w gruncie rzeczy ciesze się mogąc z dumą przyznać: "Dzisiaj nikogo nie zabiłam". Brzmi to tak groteskowo, a jednak to szczera i bolesna prawda. Ludzie tak na prawdę nie mają pojęcia ile ich 'braci' i 'sióstr' umiera każdego dnia. Szczególnie biorąc pod uwagę miliardy ludzi żyjących na całej kuli ziemskiej. Parę w tę stronę, czy w drugą... Jedna śmierć, czy narodziny dziecka... dla ogółu ludzkości nie mają znaczenia.
Westchnęłam cicho i oparłam się głową o mur. Cały ten dzień był strasznie szalony. Wydawało by się, że od spotkania Nurina i przyjazdu do szpitala minęły wieki, a przynajmniej miesiące... A minęło zaledwie parę godzin...
Starałam się nie myśleć jak wiele rzeczy stało się dzisiejszego dnia, jednak natłok myśli nie pozwalał mi na chwilę spokoju.
Poparłam się dłońmi o bruk i odepchnęłam z lekkością wybijając się ku górze. Gdy stałam już na własnych nogach rozejrzałam się dokładnie, lustrując wzrokiem wszystkich ludzi i krajobraz, choć nie był zbyt obiecujący.
Wokół kręgu kręciło się coraz mniej gapiów, powoli zaczęto zbierać się do domów, choć demonstrujący nie dawali za wygraną. Stojąc tak przez chwilę, mój słuch z doskonałą dokładnością wychwycił zbliżający się w tą stronę charakterystyczny dźwięk radiowozów.
Typowe... Przyjeżdżają tam, gdzie nie są wcale potrzebni. Pokręciłam głową, w duchu przeklinając, że nie mogę osobiście zaprowadzić porządku w związku z rzezią fok i ruszyłam powoli ulicą w stronę z której przyszłam. Było oczywistym, że jednocześnie wracam drogą wiodącą do szpitala. Ale teraz wolałam o tym nie myśleć. Musiałam skręcić w pierwszą lepszą aleję i obejść jakoś ten tłum zebranych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 3 z 3
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Forum www.domnocy.fora.pl Strona Główna  ~  FanFiction / Twórczość ogólna

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach