Forum www.domnocy.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<      ~   Straszliwa historia Petara Blagojevicia
Yennefer
PostWysłany: Pią 15:06, 23 Lip 2010 
Trzecie formatowanie
Trzecie formatowanie

Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "...To właśnie są, to właśnie Moje Bieszczady!"


Straszliwa historia Petara Blagojevicia

Gdy spytasz Serba o hrabiego Drakulę, wzruszy tylko ramionami. Wytłumaczy ci, że zna lepszą historię. Lepszą, bo prawdziwą.

Artykuł 21 średniowiecznego kodeksu serbskiego cara Duszana zakazuje wykopywania z grobów ciał ludzi oskarżonych o czary i palenia ich. Kapłan, który zezwala na taki proceder ma być kapłaństwa pozbawiony. Jak widać, już w XIV wieku co bardziej trzeźwogłowi Serbowie wkładali historie o czarownicach i wampirach między bajki i zabobony.

Petar wstaje z grobu

Tym bardziej – wydawałoby się – być tak powinno w 1725 roku: średniowiecze skończyło się ćwierć tysiąclecia temu, nadciągała z impetem epoka racjonalizmu i sceptycyzmu. Cóż jednak począć, jeśli taki Petar Blagojević z naddunajskiej wsi Kisilova wstaje z grobu i w osiem dni zabija dziewięć osób. Jedną po drugiej, podczas snu, jak XVIII-wieczny Freddie Kruger.

Skąd wiadomo, że to właśnie nieboszczyk Blagojević mordował dobrych rolników? Lud sioła Kisilova już tam swoje wiedział. Nie pierwszy to i nie ostatni raz mieszkańcy wsi mieli do czynienia z wampirami.

Co zrobić z wampirem?

Austriaccy urzędnicy – bo sześć lat wcześniej, po traktacie w Pożarewacu, serbskie Kisilovo, razem z większą częścią Serbii przeszło spod władzy Turków pod zarząd habsburskiej Austrii – byli ponoć zniesmaczeni, gdy przyszli do nich kisilowscy chłopi i domagali się urzędowego zezwolenia na wykopanie z ziemi złożonego do niej dziewięć miesięcy temu rolnika Petara Blagojevicia i przebicie mu klatki piersiowej osinowym kołkiem.

Czy nieboszczyk był świętej pamięci, czy wręcz przeciwnie, miało okazać się po dokonaniu oględzin zwłok i stwierdzeniu na nich cech charakteryzujących wampira. W razie stwierdzenia takowych – wywodzili chłopi – najlepiej będzie przebić Petarowi Blagojeviciowi serce kołkiem. Wtedy – jeśli Bóg da – skończy się pośmiertny żywot wampira Blagojevicia, a do wsi Kisilovo powróci sielski spokój.

Chłopi, jak z zainteresowaniem odnotowali urzędnicy, byli nie na żarty przerażeni. Niezależnie od tego, co myśleli Austriacy na temat zabobonności słowiańskiego ludu który dopiero co przeszedł spod władzy zacofanego muzułmańskiego mocarstwa pod zwierzchność chrześcijańskich Habsburgów, coś przecież musiało doprowadzić ich do tak panicznego lęku. Urzędnicy kazali się chłopom – na tyle, na ile to możliwe – uspokoić i po kolei opowiedzieć całą historię.

- Oto – opowiadali przerażeni chłopi – dziewięć miesięcy po tym, jak przyszło złożyć do ziemi nieszczęśliwego Petara Blagojevicia, w wiosce zaczęły się dziać straszliwe rzeczy. W osiem dni zmarło dziewięć osób. Każda z nich męczyła się przed śmiercią przez całą dobę. Każda z nich także w przedśmiertnej malignie wołała, że dusi ją nikt inny, jak właśnie pochowany niecały rok temu Petar Blagojević. Również wdowa po Blagojeviciu nie mogła zaznać spokoju. Jak opowiadała, pewnej nocy przyszedł do niej nieboszczyk mąż. Przyszedł, stanął nad łóżkiem, i spytał przerażoną, wyrwaną ze snu kobietę, gdzie też mogła podziać jego buty. Po tym wydarzeniu nieszczęsna wdowa uciekła do sąsiedniej wsi.

- Nikt z nas nie zna dnia ani godziny – przekonywali Austriaków porządnie wystraszeni chłopi – boimy się, że Petar Blagojević przyjdzie i do nas we śnie, do naszych rodzin, do naszych dzieci. A wtedy poumieramy w męczarniach, jak umarło już dziewięć osób. Takie rzeczy – twierdzili – nie są niczym nowym. Zdarzały się bowiem już „za Turka”.

Kapitan Frombald jest zaintrygowany. A następnie przerażony

Cesarski zarządca regionu, kapitan Frombald, pod naciskiem oszalałych ze strachu chłopów, którzy gotowi byli i bez pozwolenia rozkopać grób Blagojevicia, wydał zgodę na ekshumację zwłok. Sam był zresztą zapewne ciekawy całej historii. Wezwał do siebie prawosławnego kapłana z Wielkiego Gradiszta i – jak to w klasycznych horrorach bywa – pojechali na miejsce.

I faktycznie – gdy rozkopano mogiłę i podniesiono deski trumny – okazało się, że ciało Petara Blagojevicia w najmniejszym stopniu nie było dotknięte rozkładem. Co więcej, rosły mu włosy i paznokcie. Jak twierdzili niektórzy, być może już za bardzo rozgorączkowani – wokół jego ust widać było ślady krwi. Groza przeszyła wszystkich, łącznie z kapitanem Frombaldem i popem z Wielkiego Gradiszta. Frombald, któremu udzielił się nastrój kisiljewskich chłopów, zezwolił na przebicie piersi Blagojevicia kołkiem. Podobno w tej chwili na piersi domniemanego wampira pojawiła się świeża krew.

Frombald, gdy oprzytomniał, napisał sprawozdanie do władz w Wiedniu. Sprawę podchwyciła austriacka prasa, która powoli stawała się ważnym nośnikiem informacji. Po pewnym czasie cała kulturalna i wychodząca z mroków średniowiecza ku oświeceniu Europa opowiadała sobie z przejęciem historię serbskiego wampira z Kisilieva.

Poturecka Serbia – podniecający kraj z piekła rodem

A w Serbii, jak się okazało, pojawiały się kolejne historie o wampirach. Być może istniały zawsze, tyle tylko, że gdy Serbia należała do muzułmańskich Otomanów, mało informacji z regionu przedostawało się do Europy. Sprawa Petara Blagojevicia otworzyła puszkę Pandory. Bałkańskie wampiry stały się – cóż – modne.

Przez jakiś czas mocno wypudrowane, uperuczone ówczesne europejskie salony podniecały się historią niejakiego Arnolda Pavle (zromanizowanego na rzeczonych salonach na Paolo), Serba w służbie austriackiej armii, który po pewnym tajemniczym wydarzeniu, które miało mieć miejsce gdzieś w Grecji, zdecydował się powrócić do swej rodzinnej wsi.

Tajemnica Arnolda Pavle

Pavle zbudował dom, ożenił się, ale swoim dawnym sąsiadom wydawał się dziwny. Również jego żona skarżyła się na dziwny dystans, jaki utrzymywał wobec niej Arnold. Domyślała się, że przyczyna dziwacznej odmiany Arnolda może mieć związek z tajemniczym wydarzeniem z Grecji. Arnold z początku mówić nie chciał – ale w końcu żonie udało się nakłonić go do zwierzeń. Arnold Pavle stał się w Grecji – jak oznajmił – ofiarą wampira. Niedługo później spadł nieszczęśliwie ze szczytu wyładowanego zbożem wozu i zmarł.

Niedługo później w wiosce Arnolda Pavle zaczęli umierać ludzie. Wieś żyła w strachu, umierał chłop za chłopem, aż w końcu na wiosnę sąsiedzi Pavla wybrali się z osinowymi kołkami na cmentarz. Rozkopano grób byłego żołnierza i okazało się, że nie dość, że leży on nie po bożemu, na plecach z rękami splecionymi na piersi, a na boku, to jeszcze usta ma całe we krwi.
Nawrzucano mu do trumny czosnku, a gdy najodważniejszy z chłopów przebijał mu pierś kołkiem, Pavle otworzył oczy i wydał przerażający wrzask. Przy operacji mieli być – jak i w przypadku Blagojevicia – austriaccy urzędnicy.

Tę samą procedurę powtórzono wobec wszystkich, co do których zaszło podejrzenie, że zmarli za sprawą wampira. Ciała wszystkich spalono i na wszelki wypadek pochowano w poświęconej ziemi.

Salony mdleją z przerażenia i ukontentowania

W ten sposób historie te opowiadano na europejskich salonach. Upudrowanych, uperuczonych, wbitych w pludry, rajtuzy, gorsety i krynoliny. Wersji ich zresztą krążyło całkiem sporo. Ważniejsze – jak się wydaje – było to, by te historie fascynowały, niż by były prawdziwe. Do europejskiej świadomości weszły fragmenty ziem tajemniczej, odmiennej kulturowo Turcji i okazywało się, że dzieją się tam rzeczy niesamowite. Wyglądało to tak, jakby Austriakom przyszło panować nad obszarami, które jeszcze niedawno należały do Piekła. Przynajmniej tak to chciano postrzegać. Powoływano się na urzędowe, austriackie noty: okoliczności historii w ten sposób stawały się bardziej prawdopodobne, a co za tym idzie – bardziej przerażające. Co innego bowiem gadanina niepiśmiennego, wychowanego w tureckim wilajecie chłopa, a co innego urzędowe poświadczenie cesarskiego urzędnika.

Niedługo późnej z przejęciem opowiadano sobie o przypadku chłopa Milosza z miejscowości Radojevo w Banacie. Historia była bliźniaczo podobna do poprzednich. I w tym przypadku przy przebijaniu wampira kołkiem mieli być obecni austriaccy urzędnicy.

W późniejszych latach tajemnicza, pełna wampirów Serbia stała się passe. W latach sześćdziesiątych XVII wieku wybuchła sprawa tajemniczej bestii z francuskiego Gevaudan (AHISTORIA nie będzie się powstrzymywać i – oczywiście – opisze tę historię), i na salonach upudrowanej Europy nie mówiono o niczym innym. Niedługo później podobne wypadki miały miejsce w Benais.

I co dalej?

Masowa histeria to zjawisko znane nie od dziś. W niektórych afrykańskich krajach raz na jakiś czas wybucha panika związana ze „złodziejami penisów”, a w Nowym Dehli mordować ludzi ma tajemniczy człowiek-małpa. W Zielonej Górze jeszcze niedawno grasował gwałciciel, który – jak się później okazało – nie istniał. Dziki kot, który swego czasu kręcił się po Polsce o mało co nie stał się w społecznej świadomości tygrysem.

I, choć legendy o serbskich wampirach najpewniej można by wyjaśnić w racjonalny sposób – zachowajmy się tak, jak zachowali się bohaterowie gombrowiczowskich „Opętanych” i umówmy, że pewne rzeczy – choć pewnie dałoby radę je zracjonalizować – warto zostawić niedopowiedzianymi. Bo przecież wszyscy lubimy takie historie.

Dziennikarze serbskiej gazety „Glas jawnosti” pojechali jakiś czas temu do Kisiljeva, wioski na granicy Wojwodiny, która – jak się uważa- mogła być miejscem, w którym rozegrała się pośmiertna historia Petara Blagojevicia. Grobu domniemanego wampira nie udało się odnaleźć, bo na lokalnym cmentarzy brak nagrobków starszych, niż 100 lat. Mieszkają tutaj rodziny o nazwisku Blagojević, ale nie wiadomo, czy mają coś wspólnego z Petarem Blagojeviciem. A wampiry? Owszem – mówili dziennikarzom mieszkańcy wioski – jakże miałoby ich nie być. Lata tu po nocy nieboszczka Ruża Vlajna i obija się o dachy. A czasem można ją zobaczyć, jak spaceruje sobie po tafli Dunaju, czort by ją porwał, wampirzycę.

źródło:ahistoria.pl
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NightAngel
PostWysłany: Pon 18:53, 16 Sie 2010 
Dorosły wampir
Dorosły wampir

Dołączył: 28 Cze 2010
Posty: 1487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Renomowana Akademia Demonów Ostatniej Metamorfozy


Nooo... I o czymś takim mogliby pisać książki dla młodzieży. Koniec z grzecznymi wampirkami! Czekam na krwiożercze i przerażające potwory! Dajcie mi znać, jak wreszcie się coś takiego pojawi, dobrze?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szufff...
PostWysłany: Wto 20:49, 31 Sie 2010 
Naznaczenie

Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Właśnie NIghtAngel takie ksiażki byłyby pewnie o wiele ciekawsze niż takie o spokojnych wampirach którzy nie mogą zabijać ludzi. Takie książki staja się już nudne. Fajnie by było czytać o takich strasznych krwiopijcach i wgl. Mam nadzieję że ktoś napisze w końcu taką książkę. Z pewnością bym ją przeczytała. Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.domnocy.fora.pl Strona Główna  ~  

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach